Dodano: 17 stycznia 2014, 5:15 Autor: (ad, paw)
- I za co go ukarać? Że jemu dopisało szczęście i znalazł po tylu latach! Rodzina szukała bez skutku. Może duch zmarłego go tam pokierował i użył pieniędzy w dobrej sprawie - komentuje na facebooku Wanda.- Nastolatka znalazła pieniądze i zaniosła je na policję
- Polska i niemiecka policja rozbiła wielki gang złodziei samochodów
- Strażnicy graniczni odzyskali skradzionego busa. Był warty 150 tys. zł
- Złomiarz znalazł złoto w skarpecie i spłacił długi
- Weź udział w teście i dowiedz się jakie jest Twoje IQ! Reklama
Przeczytaj też: Złomiarz znalazł złoto w skarpecie i spłacił długi
- Za co, że miał dobre intencje? Jakby miał pracę, to by tam się nie zakradał po złom... - twierdzi Maja.
- W tym kraju nic się nie da zrobić, bo o wszystko cię oskarżą, zatrzymają, wycyckają z kasy do ostatniej złotówki. A jeśli chodzi o kary za morderstwa czy pobicia, to znowu żarty. Dłużej można siedzieć za posiadanie marihuany, niż za skatowanie na śmierć psa. Nic tylko stąd spier... - komentuje Adrianna.
Marta: - Znalezione nie kradzione, jest takie przysłowie, a oni go ukarali.
Jednak internauta Peter ma inne zdanie: - Czytam komentarze i nie wierzę własnym oczom! Nikt nie potrafi czytać ze zrozumieniem! Ten człowiek nic nie znalazł, tylko włamał się do czyjegoś domu i UKRADL to, co było w środku własnością właścicieli obiektu, w tym przypadku domniemam, że spadkobierców!
A Agata dodaje: - Takie prawo, jak znalazł powinien odnieść na policję, należne 10 proc. znaleźnego... Wtedy byłoby uczciwie, ale na pewno finansowo mniej korzystnie.
Internauci na profilu facebookowym "GL” dyskutowali o historii z jednej ze wsi pod Pełczycami (powiat choszczeński). 25-latek szukał złomu w jednym z opuszczonych domów i znalazł starą skarpetę, przybitą gwoździem do ściany. A w niej... 180 gramów biżuterii. Złoto zabrał i sprzedał w Barlinku za ponad 10 tys. Spłacił dzięki temu swe długi, m.in. zadłużenie mieszkania.
Na początku stycznia namierzyła go jednak policja. - 7 stycznia zatrzymaliśmy mężczyznę, który przywłaszczył sobie znalezione złoto - mówi Jakub Zaręba, rzecznik policji w Choszcznie.
Skąd ten drogocenny kruszec znalazł się w starej skarpecie w opuszczonym budynku? Jego historia ma już dobre parę lat. Starszy mężczyzna, który tam mieszkał nigdy nie miał zaufania do wartości pieniędzy. Wszystkie oszczędności lokował w złotej biżuterii. Według jego rodziny zgromadził aż trzy kg złota. W 2006 r. powiedział synowi, że "skarb” ukrył w domu. Nie powiedział jednak, gdzie konkretnie. Kilka dni potem zmarł.
Spadkobiercom nie udało się odnaleźć biżuterii, w końcu stracili nadzieję i przestali odwiedzać dom pod Pełczycami.
25-latek, który ukradł oszczędności, jest w rękach policji. Postawiono mu zarzut kradzieży, grozi za to kara do pięciu lat więzienia. A w czwartek 16 stycznia pojawiły się nowe ustalenia pełczyckiej policji.
Jak się okazało w skarpecie oprócz złota były też dolary: 38 studolarowych banknotów emitowanych w latach 1964 -1978. Złodziej ukrył gotówkę, ale policjanci odzyskali dolary. Wciąż trwają też czynności zmierzające do odzyskania skradzionej biżuterii.
- Za co, że miał dobre intencje? Jakby miał pracę, to by tam się nie zakradał po złom... - twierdzi Maja.
- W tym kraju nic się nie da zrobić, bo o wszystko cię oskarżą, zatrzymają, wycyckają z kasy do ostatniej złotówki. A jeśli chodzi o kary za morderstwa czy pobicia, to znowu żarty. Dłużej można siedzieć za posiadanie marihuany, niż za skatowanie na śmierć psa. Nic tylko stąd spier... - komentuje Adrianna.
Marta: - Znalezione nie kradzione, jest takie przysłowie, a oni go ukarali.
Jednak internauta Peter ma inne zdanie: - Czytam komentarze i nie wierzę własnym oczom! Nikt nie potrafi czytać ze zrozumieniem! Ten człowiek nic nie znalazł, tylko włamał się do czyjegoś domu i UKRADL to, co było w środku własnością właścicieli obiektu, w tym przypadku domniemam, że spadkobierców!
A Agata dodaje: - Takie prawo, jak znalazł powinien odnieść na policję, należne 10 proc. znaleźnego... Wtedy byłoby uczciwie, ale na pewno finansowo mniej korzystnie.
Internauci na profilu facebookowym "GL” dyskutowali o historii z jednej ze wsi pod Pełczycami (powiat choszczeński). 25-latek szukał złomu w jednym z opuszczonych domów i znalazł starą skarpetę, przybitą gwoździem do ściany. A w niej... 180 gramów biżuterii. Złoto zabrał i sprzedał w Barlinku za ponad 10 tys. Spłacił dzięki temu swe długi, m.in. zadłużenie mieszkania.
Na początku stycznia namierzyła go jednak policja. - 7 stycznia zatrzymaliśmy mężczyznę, który przywłaszczył sobie znalezione złoto - mówi Jakub Zaręba, rzecznik policji w Choszcznie.
Skąd ten drogocenny kruszec znalazł się w starej skarpecie w opuszczonym budynku? Jego historia ma już dobre parę lat. Starszy mężczyzna, który tam mieszkał nigdy nie miał zaufania do wartości pieniędzy. Wszystkie oszczędności lokował w złotej biżuterii. Według jego rodziny zgromadził aż trzy kg złota. W 2006 r. powiedział synowi, że "skarb” ukrył w domu. Nie powiedział jednak, gdzie konkretnie. Kilka dni potem zmarł.
Spadkobiercom nie udało się odnaleźć biżuterii, w końcu stracili nadzieję i przestali odwiedzać dom pod Pełczycami.
25-latek, który ukradł oszczędności, jest w rękach policji. Postawiono mu zarzut kradzieży, grozi za to kara do pięciu lat więzienia. A w czwartek 16 stycznia pojawiły się nowe ustalenia pełczyckiej policji.
Jak się okazało w skarpecie oprócz złota były też dolary: 38 studolarowych banknotów emitowanych w latach 1964 -1978. Złodziej ukrył gotówkę, ale policjanci odzyskali dolary. Wciąż trwają też czynności zmierzające do odzyskania skradzionej biżuterii.
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń